strona główna

e-mail:
malgorzata@trzcinska-dabrowska.pl

Spis treści
Taniec siedmiu zasłon
..
słonecznik
kobieta wyzwolona
telefon
lapidarium
no more tears
wilki w nocy
.
dom
nihil novi sub sole
confiteor
fuga
stary kawaler
prezent
słodkie idiotki
coup de foudre
popołudnie fauna
imperatyw kategoryczny
ryby
...
...
cyklop
krajobraz po bitwie
S.O.S.
...
jestem kobietą
poeta
W.
mane tekel fares
.........
..................
amplituda
..
ars amandi
...
...
truskawki
...
...
Wszystkie strony




II WYDANIE - WARSZAWA 2008 I WYDANIE - WARSZAWA 1995






...

jaką rolę mi przeznaczasz
w grze
którą prowadzisz

zagram
najlepiej jak umiem

ale muszę wiedzieć
co

 


 




słonecznik

jak słonecznik
obracam się do słońca
łakoma ciepła
i spragniona pieszczot

a potem
jak słonecznik
opuszczam głowę
ze zmęczenia

 

 


 




kobieta wyzwolona

spytałeś mnie kiedyś
czy jestem kobietą wyzwoloną

jestem
po stokroć

wyzwoloną z lęku o 
wyzwoloną z obawy przed
wyzwoloną ze wstydu za

o, tak
wreszcie jestem kobietą

wyzwoloną?

 

 


 




telefon

kiedy go potrzebuję
milczy jak zaklęty
albo wybucha
falą niepohamowanego gadulstwa

kiedy próbuję go obłaskawić
pozwala mi czasami
powiedzieć parę słów
after the beep

 

 


 




lapidarium

wrzucam kolejny kamyczek
do mego ogródka
w którym uprawiam
wspomnienia

ot
takie prywatne
lapidarne
lapidarium

 

 


 




no more tears

i jak tu wierzyć światu
ludziom
co zza szklanej szyby
wmawiają ci, że 
nigdy
nigdy więcej
po prostu
no more tears

a one ciągle
kap, kap

dlaczego?

 

 


 




wilki w nocy

zapaliłam pośród nocy lampę
bo znów
jestem osaczona przez pytania

rzucają się na mnie
jak wilki
szczerzą kły
bo wiedzą, że 
odpowiedzi nie znajdę
do końca swego życia

 


 




...

potrafię obłaskawiać rzeczy

kwiaty składają mi się w bukiety
farby w obrazy
słowa w wiersze

lecz
czy będę umiała
obłaskawić ciebie?

 

 


 




dom

dla innych
to 
schody, ściany
sufit, okna
hydraulik
winda

dla mnie
to 
czajnik wonnej herbaty
jarzębina w dzbanku

zakole twojego ramienia
w którym
rozpaczliwie szukam spokoju

 

 


 




nihil novi sub sole

od kiedy Sumerowie
wynaleźli koło
świat zwykł był
kwitować
każde nowe odkrycie
wzruszeniem ramion
i odęciem warg
nihil novi sub sole

to co
na to
powiecie
że ja
dopiero teraz
odkryłam
po co mam piersi
biodra
usta

sama za was powiem
że 
lepiej późno niż wcale

 

 


 




confiteor

o, tak
zgrzeszyłam

zgrzeszyłam
okłamując sama siebie
że nie chcę
nie kocham
nie potrzebuję

że mówię o tym
dopiero teraz?

no, cóż
nobody’s perfect

 

 


 




fuga

gdy próbuję uciec
chwyta mnie
w kurze łapki
lub brutalnie
podcina skrzydła

kto więc ucieka
ja
czy czas

 

 


 




stary kawaler

mówi o sobie
zdechła mysz
gdy wraca do domu
po całym dniu szarpaniny

przeraża go 
sterta koszul do uprasowania
przyszycie guzika

kupno nowych butów

z wdzięcznością
przyjmuje zaproszenie
na domowy obiad
a po herbacie
ukradkiem zasypia w fotelu

stary kawaler
pokonany przez codzienność

 

 


 




prezent

dałeś mi
na imieniny
prezent

marzyłam
w skrytości ducha
że dostrzeżesz
we mnie kobietę
i podarujesz mi
ulubione perfumy
czy koronkowe głupstwo

a ty
przyniosłeś mi coś
czym handluje twoja firma

jak to dobrze – pomyślałam
że nie pracujesz we młynie
dostałabym pewnie wtedy
worek mąki

 

 


 




słodkie idiotki

zazdrościłam zawsze
innym paniom
jak z niefrasobliwym wdziękiem
szczebiocąc i ćwierkając
biegną przez życie
gubiąc po drodze
parasolki i rękawiczki
mężów cudzych i własnych

świat wokół nich się kręci
a one wokół siebie

tak bym chciała być
słodką idiotką
zwierzyłam się kiedyś Markowi

spojrzał na mnie z politowaniem
i powiedział
nie masz szans, kobieto
żadnych

i chyba miał rację

 

 


 




coup de foudre

w okamgnieniu
rozbiłeś mur
za którym miesiącami tkwiłam
bez światła i dźwięku
bez chleba i wody

jak to sprawiłeś
czarodzieju
że 
znów mam
wilczy apetyt
na życie

 

 


 




popołudnie fauna

wpadł
nieoczekiwanie
letnim popołudniem

wielkomiejski faun
w wypłowiałej
jeansowej koszuli

popołudnie zmieniło się
w wieczór
a wieczór w noc

jak bardzo smakowała
coca cola z lodem

 

 


 




imperatyw kategoryczny

z radia
popłynął rozkaz
put your head on my shoulder

więc
moja głowa
posłusznie
opadła na twe ramie

już nic nie pamiętam
bo świat zatańczył
zawirował
i runął wraz z nami
w otchłań szaleństwa
cielesności

 

 


 




ryby

mówią, że ryby
są zimne
wyrachowane
i obojętne

to jaka ze mnie ryba
skoro
na twój widok
oblewa mnie gorąca fala
w której tonę bezbronna

bezbronna
jak ryba
wyrzucona na brzeg

 

 


 




...

objawiasz mi się
w majestacie męskości
przed którą
ja
uległa niewolnica
chylę kornie czoło

jak Salome
w tańcu
zrzucam siedem zasłon

lecz
pamiętaj
mój panie
że przyjdzie chwila
gdy zażądam głowy
twego
najwierniejszego sługi

 

 


 




...

dusza
jak to dusza
chce do raju
a ciało
na odwrót
do piekła

jak więc pogodzić
te sprzeczne pragnienia
gdzie szukać równowagi

odpowiedź jest prosta
w łożu

małżeńskim

 

 


 




cyklop

gdy się zbliżam
podnosi łeb
łypiąc podejrzliwie
swym jedynym okiem

wystarczy niewinny ruch
a z furią rzuca się na mnie

jest bezlitosny

muszę walczyć
lecz
padam pokonana

wtedy zawieramy rozejm

do czasu

 

 


 




krajobraz po bitwie

walka żywiołów
szczęk oręża
pierwiastek męski
pierwiastek żeński

ach
czegóż to nie napisano

ale co to za bitwa
po której zostają zmięte prześcieradła

 

 


 




S.O.S.

save our souls
ratujcie nasze dusze
woła się w eter
gdy okręt tonie

a pal diabli
i dusze i okręty!

to ja teraz wołam
save my body
ratuj moje ciało
tonę!

 

 


 




...

imię, które noszę
po grecku znaczy
perła

ile w tym prawdy
nie wiem

ale kiedy
chcę ci coś ofiarować
a trafiam
na mur obojętności
przychodzi mi do głowy
myśl niezbyt elegancka
że 
rzucam perły przed wieprze

powiedz, że to 
nieprawda

 

 


 




jestem kobietą

jestem kobietą
cierpię przez mężczyznę
lub w jego ramionach
umieram z rozkoszy

dla niego
stroję się w kolorowe piórka
robię groźne miny

z radością odrzucam
arcyważne sprawy
by ugotować obiad
lub przyszyć guzik do koszuli

jestem kobietą
i nie ma od tego odwołania

 


 




poeta

niepodległy
w sądach
zdaniach
i ocenach

nieobecny
dla spraw błahych

ogląda świat
z wyżyn Absolutu

poeta

schodzi na ziemię
w porze karmienia

 


 




W.

jak jaskółka
mieszka
przyczepiony dachu

kocha słoneczną
kukurydzę
i nocny Kraków
w którym
z rozkoszą
nurza się po uszy

a rankiem
zza balustrady ganku
zerka
w ogród Mehoffera
czy już nań czeka
pozłocista ważka
by go zabrać
w upragnioną podróż
dookoła świata

 

 


 




mane tekel fares

mierzysz
ważysz
oceniasz
jesteś dokładny
i precyzyjny
a mimo to 
kupię ci okulary
bo nie widzisz
najważniejszego

 

 


 




...

świat runął
i w gruz zmienił
co przez lata
budowałam
z uporem
i mozołem

czy warto zatem budować
na gruzach?

na gruzach – nie

mam przecież mocny fundament
moje życie

 

 


 




...

skoro pytasz –
odpowiem
z odkrytym czołem

lecz
po co
otwierać drzwi
raz na zawsze zamknięte

 

 


 




amplituda

moje życie utraciło środek
składa się teraz
z samych przeciwieństw

rozpacz i euforia
szaleństwo i przerażenie

czy starczy mi sił
by to wytrzymać?

 


 




...

biegnę

potykam się
o błędy popełnione
o zawinione winy
uginam
pod ciężarem doświadczeń

ciernie wspomnień
o tych, których nie ma
ranią moje ciało

tracę oddech
wiarę i nadzieję
czy znajdę dość odwagi
na sakramentalną formułkę
ubi tu Caius
ibi ego Caia

biegnę
biegnę ku tobie

 

 


 




ars amandi

kochać
to nie znaczy
być z byle kim
byle gdzie
i byle jak

kochać
to nie znaczy
gasić nieustannie pożar

kochać
to znaczy
wyjmować drzazgi
i opatrywać rany
a czasem
zapomnieć o sobie

kochać

łatwo powiedzieć

 

 


 




...

kto to wymyślił
że życie uczy rozumu?

nonsens

no bo jak żyć do przodu
skoro rozum na wstecznym
hamuje
i duszę
i ciało

wysnuwam więc ochoczo wniosek
że trzeba się
na stare lata
rozumu oduczyć

ale jak?

 

 


 




...

lubię twoje włosy

zanurzam w nie palce
i konstatuję
że czerwony kolor moich paznokci
pasuje jak ulał do siwizny

nie wstydź się

kochać można
bez względu ma metrykę

 

 


 




truskawki

masz uczulenie
na truskawki
wiem
dlatego
podam ci owoc
o wielu smakach
owoc kolorowy
pachnący
dojrzały

dam ci siebie

 

 


 




...

myślę
że dojrzałemu wiekowi
przysługuje prawo
budowania ocen
bez zbędnych przymiotników

niech zatem młodość
używa gotyku metafor
lub za barokowymi peryfrazami
skrywa nieśmiałość
i brak doświadczenia

mnie wystarczy
czasownik i zaimek:
pragnę ciebie

 

 


 




...

chciałabym
powiedzieć wszystko
nie mówiąc nic

opisać świat
nie nazywając rzeczy po imieniu

krzyczeć
nie wydając głosu

ale czy fakt
iż kura zniosła jajko
jest istotnym powodem
do podjęcia działań
tak ryzykownych?

Zakopane, 1994-1995


coda

rozsiadła się po kątach
stara porcelana
szybki sączą leniwie
wrześniowe promienie
lubię gdy tak jesteśmy
zapatrzeni w siebie
a przez nas przepływają
stubarwne jesienie

(2007)